24.12.2005r. Oczekujac na Pana Boga Szumaią drzewa w wieczór grudniowy, wiatr je owiewa mroźny, porywisty. Śnieg im swym puchem przysypał głowy, między gałęziami słychać smutne świsty. Na śliskich gałęziach siedzą sobie kruki. Siedzą tak w parach lub po trzy sztuki. Na świat pełny nienawiści patrzą. Co rusz to wrzeszczą,co rusz to kraczą. Gdyby nie ten wiatr to cisza jest błoga. Kruki nawzajem się uspokajają. Nerwowo czekają na przyjście Boga i z dziuba do dziuba wieść tę podają I mnie choć czasem podwinie się noga Czekam cierpliwie na przyjście Boga Bo sam nie potrafie życ tu na Ziemi miedzy tyloma ludźmi obcymi. Bartek Szeferowicz