21.II.2008r. Epitafium dla Jacka Kaczmarskiego Przyniósł mnie wiatr tutaj, prowadziły bezdroża. Przez obławy, przez lasy i przez łany zboża. I za każdym krokiem będąc bliżej grani rzucałem się do Twej poezji magicznej odchłani. Będąc bliżej źródła, robiąc krok po kroku, nie godzien byłem poznać poezji Twej uroku. A kiedy ją poznałem, byłeś u kresu życia, więc poznawałem Twą twórczość po cichu i z ukrycia. Nie mogłem przeżyc chwili, kiedy ze sceny śpiewasz i kiedy swoim głosem publiczność swą rozgrzewasz. Me mysli zadymione urokiem Twego śpiewu codzienność prawie zawsze kojarzyły z dniem gniewu. Lecz jedno co pomogło mi w szarej codzienności to założenie mocnej zbroi cierpliwości, która sumienie moje tak dobrze wciąż kształtuje, że wiem, iż na poezje Twoją zasługuję. Należąc do wiernych Twych odbiorców grona wierzę, że do Twej poezji każdy się przekona. A gitara na nowo zagra własną struną i od Twojej poezji wszystkie mury runą. Bartek Szeferowicz